sobota, 7 lutego 2015

Gabryś goni jesień.



Zapraszam na jesienną sesję z Gabrysiem.





To była późna jesień.
Szłam przez park z wielką czerwoną walizką na kółkach wypchaną różnymi rzeczami po brzegi. Zastanawiałam się jaki będzie Gabryś. Oczywiście, jak każde dziecko będzie na pewno pogodny, wesoły, pełny radości i energiczny! Bałam się tylko czy się uda... Tak! Zawsze jest ten dreszcze, który przeszywa ciało przed sesją i pytanie "jak będzie". I choć nauczona doświadczeniem stwierdzam na końcu każdej sesji, że było super, to jednak fotografuję DZIECI. Nie mogę w kółko prosić je by się ustawiały, by się uśmiechały, by się wyprostowały czy by udawały emocje, które w danej chwili są im obce. W ogóle nie powinnam prosić o takie rzeczy. To są dzieci.
Jestem mamą i dlatego wiem, co dziecko potrzebuje by czuć się komfortowo i zawsze staram się im to dać ;) To poczucie, że mogą wszystko, ale nic nie muszą....


Trafiliśmy na piękne słońce. To była znakomita zapowiedź sesji. Kiedy mam idealne światło, nie martwię się już o nic! Ktoś kiedyś powiedział: "Amator martwi się o sprzęt, profesjonalista martwi się o kasę, a mistrz martwi się o światło."
I to jest sens fotografii.
Wracając jednak do sesji, którą chcę Wam pokazać, Gabryś powalił mnie z nóg chwilę po przywitaniu:
-Gabryś, a powiedz mi czy Ty lubisz zdjęcia?
-Nie.
Krótko i na temat. W takim razie zrobię wszystko by to zmienić.
I wiecie co? Chyba mi się udało.... ;)














               














                                          












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz